
5 mitów powstrzymuje nas przed rezygnacją z wody w jednorazowych butelkach
W supermarkecie odruchowo wrzucamy do wózka zgrzewkę wody butelkowanej. Mimo że z każdej strony docierają informacje o kryzysie klimatycznym, tonach plastiku w oceanach i że domowe filtrowanie jest tańsze. To jeden z największych paradoksów naszych czasów. Skoro wiemy, że istnieje mądrzejsza, tańsza i bardziej ekologiczna alternatywa, co tak naprawdę nas powstrzymuje?
Nie ufam wodzie z kranu. Butelkowana bezpieczniejsza.
Traktujemy tę obawę z pełną powagą. Rozumiemy, skąd się bierze. Ma korzenie w przeszłości – w czasach PRL-u jakość wody w kranach faktycznie pozostawiała wiele do życzenia. Lęk umiejętnie podsycany przez marketing producentów wód butelkowanych. Bombardują nas idyllicznymi obrazami krystalicznie czystych, górskich źródeł. A teraz skonfrontujmy to z faktami.
Polska woda wodociągowa jest dziś jednym z najlepiej kontrolowanych i najbezpieczniejszych produktów spożywczych. Podlega restrykcyjnym normom prawnym i częstym kontrolom. Zgodnie z danymi Głównego Inspektoratu Sanitarnego, ponad 99% wody w polskich kranach jest w pełni bezpieczna do picia bez przegotowania. Każde przedsiębiorstwo wodociągowe ma obowiązek regularnie, często codziennie badać wodę i upubliczniać wyniki.
Co więcej, w ostatnich latach nowy, niepokojący problem dotyczy wyłącznie wody w plastiku. Coraz więcej badań naukowych potwierdza powszechną obecność mikroplastiku w wodzie butelkowanej. Te mikroskopijne cząsteczki uwalniają się pod wpływem ciepła i światła. Długoterminowy wpływ mikroplastiku na nasze zdrowie jest wciąż badany.
Domowy filtr do wody jest ostatnią barierą ochronną. Uzdatnia już bezpieczną „kranówkę”. Usuwa ewentualne zanieczyszczenia wtórne i daje ostateczną pewność czystości.
Kto i jak często kontroluje wodę?
- Woda w kranie: Kontrolowana codziennie lub co kilka dni przez laboratoria przedsiębiorstw wodociągowych i regularnie przez Państwową Inspekcję Sanitarną (Sanepid).
- Woda w butelce: Kontrolowana przez producenta na etapie produkcji. Gdy trafi na półki sklepowe, badana jedynie wyrywkowo przez Sanepid.
Wniosek: Woda w Twoim kranie jest prawdopodobnie najczęściej i najdokładniej badanym produktem spożywczym, jaki regularnie konsumujesz.
Woda z kranu po prostu źle smakuje i pachnie
To bardzo realny i zrozumiały argument. To nie jest wymysł. Woda w wielu polskich miastach faktycznie ma specyficzny, „chemiczny” lub „basenowy” smak i zapach. Głównym winowajcą jest chlor, celowo dodawany do wody w procesie dezynfekcji.
Węgiel aktywny posiada niezwykłe właściwości. To naturalna substancja, najczęściej z łupin orzecha kokosowego. Powierzchnia ekstremalnie porowata – jeden gram węgla aktywnego ma powierzchnię porównywalną z boiskiem piłkarskim! Niczym potężny magnes przyciąga i zatrzymuje na swojej powierzchni cząsteczki chloru i jego pochodnych.
Filtr węglowy to prawdziwy „pogromca chloru”. W kilkadziesiąt sekund usuwa nieprzyjemny smak i zapach.
Nie wierzysz? Zorganizuj ślepy test smaku: przygotuj trzy szklanki – jedną z ulubioną wodą butelkowaną, drugą z wodą prosto z kranu, a trzecią z wodą z kranu przefiltrowaną w dzbanku. Poproś kogoś z domowników, by podał Ci je w losowej kolejności. Gwarantuję, że będziesz zaskoczony. Większość osób nie jest w stanie odróżnić dobrej wody butelkowanej od filtrowanej.
Filtrowanie jest kłopotliwe. Kupowanie butelek wygodniejsze.
Przyznajmy: siła nawyku jest ogromna. Każda nowa czynność to uciążliwy obowiązek. Zdemaskujmy tę „złudną wygodę” wody butelkowanej.
W praktyce:
- Pamiętanie o dopisaniu wody do listy zakupów.
- Znalezienie jej w sklepie i załadowanie ciężkiej zgrzewki do wózka.
- Wyładowanie przy kasie.
- Załadowanie jej z powrotem do wózka.
- Transport do samochodu i załadunek do bagażnika.
- Wniesienie ciężkich zgrzewek do domu.
- Znalezienie miejsca do ich przechowywania.
- Zarządzanie rosnącą górą plastikowych odpadów: płukanie, zgniatanie, wynoszenie.
- A od 2025 roku, w związku z systemem kaucyjnym, dojdzie jeszcze konieczność przechowywania niezgniecionych butelek i noszenia ich z powrotem do sklepu.
Logistyka wody filtrowanej:
- Wymiana wkładu filtrującego zajmuje dwie minuty, raz na 30 dni.
- Mycie dzbanka, jak każdego innego naczynia.
W zamian otrzymujemy nielimitowany dostęp do czystej wody na żądanie. Prawdziwa wygoda to niezależność.
Filtry usuwają cenne minerały
Obawa wynika z autentycznej troski o zdrowie. Rozprawmy się z nią raz na zawsze. Przede wszystkim, musimy zrozumieć, jak działają standardowe filtry w dzbankach. Węgiel aktywny nie usuwa minerałów tylko chlor i zanieczyszczenia organiczne. Żywica jonowymienna redukuje twardość wody, czyli zmniejsza stężenie jonów wapnia i magnezu. Słowo klucz to „redukować”, a nie „eliminować”. Filtry nie demineralizują wody tak, jak robią to np. przemysłowe systemy odwróconej osmozy.
Po drugie, warto uświadomić sobie, że większość tanich wód butelkowanych to wody źródlane, a nie mineralizowane. Ich skład mineralny jest często porównywalny ze składem dobrej jakości wody kranowej.
Po trzecie, i najważniejsze, musimy pamiętać, że podstawowym i najbogatszym źródłem minerałów w naszej diecie jest zbilansowane pożywienie (warzywa, owoce, orzechy, nabiał), a nie woda. Aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na magnez, musielibyśmy wypić kilkanaście litrów nawet wysoko zmineralizowanej wody. Co więcej, rynek oferuje filtry specjalistyczne, np. wzbogacające wodę w magnez (Mg⁺).
